|
Forum FiestaKlubPolska -
|
 |
Archiwum Forum FKP - Pomyłka
Żółwik Tuptuś - 21 Paź 2010, 21:30 Temat postu: Pomyłka Valvoline VR1 . Właśnie kończyłem wlewać czwarty litr do pięknie utrzymanego Scorpio Cossie , gdy zmroziło mnie pewne zadżebiście ważne pytanie , które zadałem sobie o cztery litry oleju za późno .
- Zakręciłeś korek ? – zapytałem sam siebie , niestety ustami Ciepłego .
Poczułem jak serce odbija mi się od resztek mózgu i od jajec na zmianę , poczym zanurkowałem na dno kanału , wprost na spotkanie całkiem sporej plamie oleju .
- No to teraz qarwa masz robotę , nie dość , że musisz tego trupa skończyć , to garaż ma lśnić . Ja wychodzę . Mam parę spraw do załatwienia . – Stwierdził Ciepły ruszając w kierunku szatni .
- Dobra , dobra – bąknąłem , stwierdzając , że z myśleniem dam sobie na ten tydzień spokój . Z jednej strony byłem zły na siebie , bo był piątkowy wieczór a ja będę siedział w warsztacie i zbierał olej z dna kanału zamiast …
… no właśnie .
Zamiast czego ?
Gdyby nie to , po skończonej pracy wpadłbym po parę piwek do sklepu na rogu i zasnął przy nich oglądając durne seriale w śnieżącym telewizorze , będącym jedynym , mającym jakąkolwiek wartość sprzętem , który podnosi rangę zaplutej nory jaką wynajmuję do poziomu mieszkania .
Kuurwa – nawet ja nie jestem tam w stanie wejść po trzeźwemu .
Ze sporą dozą żalu odłożyłem tak ekscytujące plany na dalszą częśćwieczoru i zabrałem się za wrzucanie szmat do kanału , tak aby naciągnęły oleju .
Gdy skończyłem , Ciepły wyszedł z szatni . Był wykąpany i odwalony jak stróż w Boże Ciało
- Na randkę idziesz ? – zapytałem ?
- Także , ale wiesz , najpierw interesy , później dupeczki .
Ciepły był typem faceta , którego niosła każda fala . Zawsze miał szczęście , najlepsze laski , auta i smykałkę do interesów .
Heh , jak ja mu tego zazdrościłem .. Zwłaszcza tych interesów .
Przyjeżdżał pod warsztat nowym Landcruiserem , albo Evo , kazał je podszykować i już go nie było .
Heh , jak ja mu tego zazdrościłem …
Gdy wyszedł zabrałem się za uzupełnianie oleju w Cossie ( tym razem z korkiem we właściwym miejscu ) .
Gdy skończyłem usłyszałem odgłos otwierających się wrót do warsztatu .
- Zapomniałeś się poperfumować , czy wróciłeś dać mi buzi w czółko na weekend ? - zapytałem , sądząc , że to Ciepły .
W odpowiedzi , gdy podnosiłem się spod przepastnej maski , otrzymałem soczysty cios w prawą nerkę .
Zabrakło mi tchu , a ból był tak ogromny , że nie zdołałem nawet krzyknąć .
Wygięty jak dziwny robaczek , którego ktoś nadziewa na szpilkę . powoli osunąłem się na kolana .
Dwie pary silnych ramion pomogły mi wstać i odwrócić się .
Abym przestał się nad sobą rozczulać otrzymałem strzał w splot słoneczny , który całkowicie odebrał mi ochotę do czegokolwiek . jedyne co widziałem przez załzawione oczy , to świetliste kręgi żarówek przy suficie . Ciosy zadawane po twarzy miały bardziej efekt kosmetyczno – orzeźwiający niż sprawiający ból .
Co nie zmienia faktu , że gdy ze mną skończyli wyglądałem jak mięso przygotowane na tatara .
- Do jutra masz oddać całość kasy – zawyrokował ciemny cień przede mną – Za obie fury , które ostatnio sprzedałeś – dodał .
Gdy próbowałem odpowiedzieć , że to chyba pomyłka i że przekażę koledze , który przed chwilą wyszedł , usłyszałem tylko cichy świst jaki byłem w stanie z siebie wydobyć .
Przerwał mi kolejny strzał w spot słoneczny .
- Dlaczego nazywają cię ciepły ? bo jesteś jak ciepłe kluchy ? – zapytał Cień .
Po trzecim strzale osunąłem się na kolana i dalej na ziemię . Kopniak w żebra spowodował , że się położyłem w pozycji krewetki , a przed butem na twarzy uratowało mnie jedynie to , że przewracając się na plecy poczułem pod lewym ramieniem przepaść kanału , która mnie za sobą pociągnęła .
Bezwładnie upadłem na nasączone olejem zimne szmaty i jedyne z czym walczyłem to z oczami uciekającymi w górę powiek .
Jezu , jak bardzo nei chciałem zemdleć .
Ostatnie co usłyszałem to odgłos pękających szyb w aucie nade mną i głos Cienia :
- Wystarczy . Myślę , że zrozumiał …
Świerzy olej ma charakterystyczny „tłusty” smak . Wąchasz go i wiesz , że jest tłusty . Nawet bez dotykania .
Po prostu to wiesz . I tyle .
Gdy w nim leżysz przez jakiś czas , nadal jest zimny i nadal pachnie tłusto , a krew , zamiast zastygać robi na nim zabawne koraliki w kolorze ciemnej czerwieni .
- Kacuś giguś – pomyślałem , stwierdzając , że jeżeli piekło polega na tym , że wiecznie będę miał kaca , to właśnie się w nim znalazłem .
Gdy powoli próbowałem się wydostać z kanału zacząłem kojarzyć fakty .
Mam oddać bliżej nieznaną sume , do jutra , bliżej nieznanej osobie , w przeciwnym razie bliżej poznani ludzie zrobią mi bliżej poznane kuku , sądząc iż jestem tym kim nie jestem .
To było za wiele jak na mój mały rozumek , nawet bez Gigusia . A tym bardziej z nim .
Po drodze , do szatni minąłem Scorpio z powybijanymi szybami . Gdy wszedłem do brudnego pomieszczenia służącego za szatnię , jadalnię i biuro jednocześnie stwierdziłęm iż warto by się nieco ogarnąć, przed ruszeniem na miasto .
Okazało się , że dostałem nieco bardziej niż myślałem . Bolące niemiłosiernie nerka i mostek , współgrały z rozciętym łukiem brwiowym , i prawie niewidocznym lewym okiem .
Nie rozczulając się zbytnio nad sobą doprowadziłem się do względnego ładu , zmywając z siebie resztki oleju i krwi przy pomocy brudnego ręcznika i pasty do szorowania podłóg , której używałem zwykle do mycia rąk .
Po przebraniu się w normalne ( czyli mniej brudne niż warsztatowe ) ubrania i założeniu na opuchniętą głowę , czapki , stwierdziłem iż mogę wyjść .
Mała , stara honda , którą jeździłem stała z boku garażu , na szczęście nie ruszona przez wesołą gromadkę , która mnie odwiedziła .
Gdy do niej wsiadłem i zapuściłem motor w głowie miałem pustkę .
Gdzie jechać ?
Co zrobić ?
Z trudem pozbierałem kołaczące się , w pękającej głowie , myśli i stwierdziłem , że muszę pogadać z kimś , kto może wpłynąć na to , żebym dostał odpowiedź o co tu qarwa chodzi , lub chociaż , dostał odrobinę czasu , aby to wszystko wyjaśnić .
Taką osobą był Tata .
Niestety , aby do niego dotrzeć musiałem przebyc pół polski , co w moim teraźniejszym stanie , oraz przy pustym baku i portfelu było nie takie łatwe .
Facet w moim wieku i z moją reputacja , zamiast listy kontaktów do zaufanych przyjaciół i fajnych dupeczek w mieście posiada raczej listę adresów spod których wyleci przed , lub po tym jak powie : „ dzień dobry” .
Cóż było robić .
Strzeliłem jak w brydżu , gdy nie ma się nic w karcie a wystartować trzeba .
Już chwilę szesnastozaworowy motor ciągnął zgrabne auto z obolałą wkładką w mojej postaci
w kierunku willowej dzielnicy położonej na drugim końcu łodzi .
Praktycznie nie pamiętam co się działo , w czasie zanim pod kołami auta zachrzęścił biały żwir podjazdu do wielkiego , ale przytulnego , parterowego domu z wielkim garażem ukrytym pod ziemią .
Zatrzymałem auto i wysiadając splunąłem krwią na śnieżnobiały żwirek pod nogami .
Dwa stopnie pokonałem z małym bólem żeber .
Dzwonek . Po nim kolejny .
W głębi domu usłyszałem sprężyste i pewne kroki .
Po chwili w uchylonych drzwiach zobaczyłem postawnego faceta ubranego w czarne bojówki i sandały .
- Żółw – powiedział facet – Co za spotkanie – Dodał z uśmiechem jakby widział dobrego przyjaciela , jednocześnie lustrując mój obity ryj i zgarbioną sylwetkę pokazaną w pełnej krasie gankowych świateł .
- Co u Ciebie słychać ? – zapytał tonem , jakby widział biznesowego kolegę tuż , przed wspólnym bizneslunchem .
- Wiesz . Codziennie coraz lepiej . – Odpowiedziałem krzywiąc nie spuchniętą połowę wargi i próbując puścić do niego oczko .
- Goha jest ? – zapytałem chrapliwie , stwierdzając iż wystarczy tych uprzejmości .
- Jest , ale to nie pora na przyjacielską kawkę , na którą chcesz wejść . Właśnie wychodzimy .
Odpowiedział , a ja w tym samym momencie zobaczyłem za jego plecami delikatną twarz otoczoną długimi włosami o kolorze ciemnego blondu .
Filigranowa dłoń z długimi palcami odsunęła odźwiernego na bok . Ewidentnie wbrew jego woli , lecz jedyne na co się zdobył , to odwrócenie się na pięcie , całus w policzek i rzucone przez ramię :
- Za pół godziny mamy być w Manhattanie .
Teraz w drzwiach stała szczupła kobietka o rysach dziecka i oczach zimnych jak stal . Drwiący uśmieszek , tylko na chwilę został zastąpiony przez grymas przypominający ból .
- Zawsze sobie obiecywałam , że jak Cię spotkam , to dam Ci w twarz . – powiedziała .
– Ale Tobie chyba na dzisiaj wystarczy . – Dodała po chwili wahania .
Przetarłem dłonią mniej obitą część twarzy i próbując zebrać myśli powiedziałem coś w stylu
- EeeeeAaaaaa ….
- Otworzę garaż – przerwała moją intelektualną mękę . – Wjedź tam – Dodała zatrzaskując drzwi .
Pod domem usłyszałem cichy szelest otwierającej się bramy .
Wgramoliłem się do auta i nie zapuszczając silnika , stoczyłem hondę , omijając stojącego na podjeździe RangeRovera , do podziemnej hali .
W chwilę po tym wrota zamknęły się i w środku automatycznie zapaliło się światło .
Wysiadłem ze stojącego poprzek garażu auta i uklęknąłem nad znajdującą się w podłodze studzienką odpływową .
Zdjąłem mokrą od krwi czapkę i splunąłem do studzienki .
Za sobą usłyszałem delikatne damskie kroki w butach na szpilce .
Kroki ustały z drugiej strony auta , a do mnie dotarł jedynie delikatny zapach perfum .
- Jeeeezu – usłyszałem , bardziej jako objaw zmęczenia i podirytowania niż przerażenia .
Cichy odgłos ściąganych butów i bose stopy poruszające się po zimnej kafelkowej podłodze , a w chwilę później szczęk otwieranych drzwiczek szafki znajdującej się gdzieś po lewej za mną .
Niecała minutę później na moim karku poczułem chłodną i delikatną dłoń , a na głowie mokrą gazę obmywającą rany .
Oparłem się plecami o błotnik Hondy i bezwładnie poddawałem się zabiegom , które przywracały mnie do świata żywych .
- To będę musiała zszyć – usłyszałem , jako stwierdzenie i już chwilę później poczułem dobrze znane dziubanie igły i ściąganie rozerwanych części skóry , tak charakterystyczne do szycia bez znieczulenia .
Zabawne . Człowieka szyje się tak jak worek na kartofle , tylko trzeba mocniej igłę trzymać .
Pod koniec szycia prawa dłoń Małgorzaty oparła się na mojej kości policzkowej , a delikatny zapach perfum , z błogością ogarnął moje nozdrza .
Przez chwilę zastanawiałem się dlaczego nam kiedyś nei wyszło .
Hmm … - może gdybym nie był takim dupkiem ….
Ale byłem . Jestem i …..
Z moich filozoficznych rozważań wyrwał mnie nasączony spirytusem tampon przyłożony do krwawiącej rany nad okiem .
- Nie podniecaj się , bo Ci szwy puszczą - usłyszałem w odpowiedzi na wszystko . A całkowitą jasność widzenia przywróciło mi ukłucie w szyję i rozchodzący się od niego ból zastrzyku .
- Nie chcę prochów – zaprotestowałem .
- Nie pitol – usłyszałem w odpowiedzi – Bez tego nie dojedziesz nawet do zakrętu .
Chwilę później stałem o własnych siłach .
Moja wybawicielka na moment zniknęła .
Gdy pojawiła się ponownie , rzuciła mi na maskę auta zwinięte w kostkę spodnie i koszulę .
- Masz , załóż to – powiedziała , stając zawsze tak aby jej twarz kryła się w cieniu .
Gdy się przebrałem podeszła tak blisko , że nasze twarze dzieliło tylko parę centymetrów .
Sekundę za późno powiedziała :
- Masz też to - powiedziała wciskając mi w rękę mały zwitek banknotów .
- A teraz srutututu . – dodała . A gdy próbowałem się wysilić na odpowiedź , pchnęła mnie z całej siły w kierunku auta .
Odgłos podnoszonej bramy definitywnie dał mi do zrozumienia , iż ta wizyta dobiegła końca .
Bez odwracania się wsiadłem do auta i wyjechałem .
Skręcając spod domu na drogę dojazdową otworzyłem okna i szyber , aby z głowy wywietrzał mi zapach perfum i domu , w którym przed chwilą byłem .
Strzał który dostałem w szyję spowodował , że rany przestały boleć , a umysł stał się w miarę przejrzysty .
Aby zatankować wybrałem Neste – na samoobsługowej stacji mój obity ryj nie powinien przyciągnąć niczyjej uwagi .
Pół godziny później byłem w drodze do osoby , która jako jedyna mogła mi cokolwiek wyjaśnić . Do Taty .
Gdy mijałem zardzewiały drogowskaz , mówiący o konieczności skrętu w lewo i przejechaniu siedmiu kilometrów , jezlei będę chciał się dostać do miejscowości Kaliska , cyfrowy zegarek pośrodku deski rozdzielczej pokazywał drugą w nocy .
To kiepska godzina na rozpoczęcie odwiedzin , u kogos , kogo nie widziałem przez ponad rok i kto niekoniecznie chce się ze mną spotkać .
Po tej myśli , zwolniłem jazdę i poszukałem odchodzącej od głównego asfaltu , zjazdu pomiędzy przydrożne drzewa .
Sto metrów dalej zauważyłem miejsce w którym honda spokojnie stoczyła się z asfaltu i praktycznie niewidoczna od strony drogi zatrzymała się w niecce powstałej po przewróceniu się wielkiego przydrożnego jesiona .
Uchyliłem lekko szyby , z nadzieją iż płytki i nerwowy sen przyjdzie szybciej niż przestaną działać środki przeciwbólowe , które dostałem .
Parę minut później o dach auta zaczął kropić deszcz , a ja powoli zacząłem się zapadać w odchylonym do tyłu fotelu w czymś co bardziej przypominało letarg niż sen .
Bywają takie chwile , że bez względu jak gównianą sytuację miałbyś na jawie , cieszysz się , że się obudziłeś i , że to wszystko , co przed chwilą Cię otaczało to był tylko sen .
Gdy się ocknąłem , zegar na desce pokazywał kwadrans po ósmej , a słońce nieśmiało przebijało się przez stalowoszare chmury .
Bez wysiadania , zapuściłem motor i po własnych śladach kół wytoczyłem się powrotem na szosę .
Dwa kilometry za sennymi Kaliskami ,skręciłem na utwardzoną gryzem polną drogę .
Po kolejnych dwóch kilometrach kluczenia pomiędzy pagórkami z rachitycznym zbożem i ruinami opuszczonych gospodarstw , dotarłem do starej folwarcznej , zawsze otwartej bramy .
Droga za brama była prosta i prowadziła do delikatnie odnowionego dworku , w którym ktoś włożył bardzo dużo pracy , aby urządzenia elektroniczne typu kamery , czy fotokomórki były skrzętnie ukryte i nie psuły harmonii widoku niczym z pierwszych stron Pana Tadeusza .
Zatrzymałem , totalnie nie pasującą do tego obrazka hondę , na pustym podjeździe i zamiast udać się schodami do głównych drzwi domu , obszedłem dwuskrzydłowy budynek z lewej strony , kierując się na jego tyły .
Wokoło nie zauważyłem nikogo , ale dobrze wiedziałem iż , od momentu gdy tylko przekroczyłem kołami linię bramy , każdy mój ruch jest uważnie śledzony .
To że dotarłem tutaj gdzie byłem było tylko dobrą wolą właściciela posesji .
Za domem ujrzałem dobrze znaną sylwetkę mężczyzny , w którego ruchach tylko oko wprawnego obserwatora zauważyłoby ślady po przebytym wiele lat temu udarze .
Tyłem do mnie krzątał się przy stole zastawionym wiktuałami przygotowanymi do sporządzenia wielkiego słoja ogórków małosolnych .
Pomimo iż równo przystrzyżona trawa tłumiła całkowicie odgłosy moich kroków , a On krzątał się tyłem do mnie , byłem pewien , że wie o mojej obecności .
Stanąłem dwa metry za nim i nie wiedząc co powiedzieć i jak zacząć przerwany dawno dialog próbowałem zebrać myśli .
- Dobrze , że jesteś . – usłyszałem – weź spod domu szpadel , pójdziemy nakopać świerzego chrzanu .
Zdanie to wypowiedziane , tak jakbym poszedł się odlać i nie było mnie pare minut a nie parenaście miesięcy , wybudziło mnie z zamyślenia i całkowicie zbiło z tropu .
Szurając nogami poszedłem po szpadel . Cóż mogłem zrobić .
W milczeniu poszliśmy na zbocze nieopodal , na którym od zawsze rósł najdorodniejszy dziki chrzan . I zacząłem wykopywać kolejne duże i poprzerastane chrzanowe korzenie .
- Nie niszcz liści ! – zganił mnie , gdy zbierałem się aby wypowiedzieć pierwsze słowa .
- Mam problem Tato . – Odparłem , łagodniej łapiąc natki .
- Problem ? – zamyślił się . – Każdy z nas ma jakies problemy . – dodał najwyraźniej bawiąc się zaistniałą sytuacją .
- Tak , ale ja po raz pierwszy w życiu mam spore kłopoty , które tak naprawde nie są moje . – odparowałem , zbierając się w sobie aby opowiedzieć całą historię .
- Widzisz . Takie czasy – odpowiedział , gdy nabierałem powietrza przed dłuższym wywodem . – Posyłasz kogoś , aby odzyskał Twoje pieniądze , a oni nawet nie są w stanie sprać właściwego faceta .
Brak słów . Co za partacze .
Zatkało mnie .
I to do tego stopnia , że zamiast próbować odpowiedzieć cokolwiek skupiłem się opętańczo na czyszczeniu korzeni chrzanu .
- Ciepły od dawna kręcił na boku . I to jeszcze akceptowaliśmy .
Niestety zaczął mieć brzydki zwyczaj zapominania o płatnościach .
A o tym już zapomnieć nie mogliśmy .
To nieuczciwe i psuje atmosferę we wszystkich interesach . Nie tylko w tym konkretnym . – Dodał zrywając pare świerzych liści dębu i oddzielając płatki liścia od łodyżek .
- Ale nie przejmuj się . Te patałachy najpóźniej jutro załatwią sprawę do końca . – w tonie jego głosu było bardziej znużenie niż złość . – Poukładaj równo ogórki i zlaej wrzątkiem , a na nich ściśle liście dębu i chrzan .
Posłusznie wykonałem polecenia , realizując kolejne czynności znane ze starej rodzinnej receptury .
- Ale , przecież on odda kasę . – zacząłem nieśmiało
- Tu nei chodzi o pieniądze – przerwał mi . – Uważasz ze jestem głupcem , którego można naciągać i wodzić za nos ?
- Nie , ale … - znów nie dokończyłem
- A może uważasz ,że się pomyliłem i ze nie ten ponosi konsekwencje co powinien ? Może chłopaki sprali własciwą osobę ?
- Nie . – odpowiedziałem z rezygnacją układając kolejną warstwe ogórków i dolewając wywaru . Wiedziałem iż sytuacja jest nieodwracalna , a decyzje zostały już dawno podjęte .
Gdy ułożyłem cały słój naprzemiennie następujących po sobie warstw , Tata przykrył go odpowiednio dopasowanym talerzem i przycisnął dużym kamieniem . Łoskot przesuwającego się po sobie porcelany i krzemionki spowodował , że przeszedł mnie zimny dreszcz .
- Jakbyś był w pobliżu za parę dni to wpadnij .
Ogórki będą gotowe , to damy ci słoik . – Usłyszałem na zakończenie wizyty .
Chwilę później ciche skrzypniecie drzwi od kuchni uświadomiło mi iż zostałem sam na zewnątrz domu .
Gdy pięć minut później zapuszczałem silnik auta powiedziałem sam do siebie :
- Pora wracać .
I uporczywie wypychałem z myśli pytanie , które samo się nasuwało .
Tylko dokąd ??
Stunt_Man - 21 Paź 2010, 21:45
przypływ natchnienia?
ale historia ciekawa
trzeci - 21 Paź 2010, 21:52
Heh ... fajnie było przeczytać na koniec dnia
Magda M. - 21 Paź 2010, 22:00
O tak, czyta się jednym tchem Świetny tekst.
Pietrekk - 21 Paź 2010, 22:02
No to ja zostałem w szoku
Freeman - 21 Paź 2010, 22:04
Trzy razy zmieniam posta i dalej nie wiem co napisać.
Tak jest prawie zawsze po przeczytaniu Twoich historii.
Rebel - 21 Paź 2010, 22:18
świetne... jak dobra książka
szewski - 21 Paź 2010, 22:30
Mega. Może zajmij się pisaniem na poważnie .
Peedro - 21 Paź 2010, 22:57
na dobry koniec dnia
Bezimienny - 21 Paź 2010, 23:12
Nie jaże to na poważnie czy nie? bo już zgłupiałem, wydaje sie mega realne.
P.S niepamiętam żebym coś napisanego czytał tak uważnie, zrozumiale i chętnie bo nienawidze czytania dłuższych tekstów, ale to jest super napisane.
Pietrekk - 21 Paź 2010, 23:20
Bezimienny napisał/a: | Nie jaże to na poważnie czy nie? bo już zgłupiałem, wydaje sie mega realne.
P.S niepamiętam żebym coś napisanego czytał tak uważnie, zrozumiale i chętnie bo nienawidze czytania dłuższych tekstów, ale to jest super napisane. |
Miałem to samo, ale po odświeżeniu i przeczytaniu komentarzy uznałem ze chyba fikcja, choć mega realne jak mówisz
CzaRmaX - 21 Paź 2010, 23:21 Temat postu: Re: Pomyłka
Żółwik Tuptuś napisał/a: | - Widzisz . Takie czasy – odpowiedział , gdy nabierałem powietrza przed dłuższym wywodem . – Posyłasz kogoś , aby odzyskał Twoje pieniądze , a oni nawet nie są w stanie sprać właściwego faceta .
Brak słów . Co za partacze . |
No tym fragmentem to mnie zaskoczyłeś - to jest HIT tego opowiadania . A generalnie ten fragment można odnieść do wielu spraw z życia.
Braku talentu nie można Ci zarzucić i szlifuj go dalej
DemptD - 21 Paź 2010, 23:24
a ja wnioskuję o wrzucenie tego do "Opowieści Dziwnej Treści"
Pietrekk - 21 Paź 2010, 23:28
DemptD napisał/a: | a ja wnioskuję o wrzucenie tego do "Opowieści Dziwnej Treści" |
Koniecznie
Parzych - 22 Paź 2010, 00:09
Genialna opowieść, jak zawsze zresztą... Od razu do "Opowieści Dziwnej Treści"...
Magda M. - 22 Paź 2010, 08:54
DemptD napisał/a: | a ja wnioskuję o wrzucenie tego do "Opowieści Dziwnej Treści" |
Popieram wniosek
Rebel - 22 Paź 2010, 09:51 Temat postu: Re: Pomyłka
CzaRmaX napisał/a: | Żółwik Tuptuś napisał/a: | - Widzisz . Takie czasy – odpowiedział , gdy nabierałem powietrza przed dłuższym wywodem . – Posyłasz kogoś , aby odzyskał Twoje pieniądze , a oni nawet nie są w stanie sprać właściwego faceta .
Brak słów . Co za partacze . |
No tym fragmentem to mnie zaskoczyłeś - to jest HIT tego opowiadania . A generalnie ten fragment można odnieść do wielu spraw z życia.
Braku talentu nie można Ci zarzucić i szlifuj go dalej |
Oby więcej takich zwrotów akcji!
elmek13 - 22 Paź 2010, 12:27
Bezimienny, tak ma być.
bidżej - 22 Paź 2010, 12:31
czyta się nieźle, ale od momentu przyjazdu Hondą do dworku robi się dość przewidywalne
rapet - 22 Paź 2010, 12:34
Ja czytałem pierwszy raz twoje historie jestem w szoku :yyy: gratki
AeSeF - 23 Paź 2010, 10:50
Respect Tuptak wciąga niemiłosiernie
luk-90 - 23 Paź 2010, 12:48
przecież możesz spokojnie na tym zarabiać
AeSeF - 23 Paź 2010, 15:03
Zapomniałem dodać, myślę że będzie tego dużo dużo wiecej
przemo_rsr - 23 Paź 2010, 16:25
szczerze , myślałem, że gość miał taką historę [poważnie, brawo
Żółwik Tuptuś - 24 Paź 2010, 19:17
Heh - dziękuję za dobre słowa
Pisanie będe kontynuował - Moja Muza - Goha mnie w tym mocno dopinguje , więc kto wie - może coś z tego wyjdzie .
Narazie , tak jak wspominaliście , reszta mojej grafomanii jest tutaj :
http://www.fiestaklubpols...pic.php?t=40896
moje texty na dole strony .
ps: to zabawne jak dużą wagę przywiązujecie , czy była to prawda czy jedynie iluzja , a co za tym idzie osądzacie to jako prawdziwe , lub nie
Rebel - 24 Paź 2010, 19:24
Fikcja
Stunt_Man - 24 Paź 2010, 19:32
szkoda że Cie Żółwik na zlocie nie było
Tommy - 24 Paź 2010, 19:42
Stunt_Man napisał/a: | szkoda że Cie Żółwik na zlocie nie było |
Oj szkoda, bo planowałem, że w końcu będzie okazja poznać mojego guru osobiście...
Aż strach się bać co by jeszcze z tego w dziale twórczości wynikło
Harry - rewelacyjny tekst. Jak zawsze miałem sporo do powiedzenia, tak po tym mnie zatkało
Gratulacje.
lehu8 - 24 Paź 2010, 22:18
Znając trochę Żółwia i czytając to byłem całkowicie przekonany że jest to prawdziwa historia
Jak dla mnie, rewelka
|
|