|
Forum FiestaKlubPolska -
|
 |
Hyde-Park - DZWON
PUCIO - 11 Lut 2010, 21:11 Temat postu: DZWON - niespotykana siła pokładana w kierownicy podczas gdy wydaje nam się, że to my jesteśmy królami na ulicy…? To niestety ale Matka natura kieruje siłami wywieranymi na nasze pojazdy pędzące bez opamiętania gdy wciskamy pedał gazu .
Pewnego kwietniowego popołudnia, gdy jak zwykle w środę spędzałem czas na docieraniu swoich umiejętności, w atmosferze zapachu wypalonego oleju wraz z paliwem nie przepalonym wydzielanym ze spalin, rozgrzanej gumy i kawałka blachy które zasuwa po asfalcie…
przypomniało mi się jak to na ułamek sekundy wpadłem w przepaść czasową gdy koła się oderwały z asfaltu a ja w rozpędzonej do granic wytrzymałości puszce siedzę i widzę że to mój złoty strzał, ten zakręt niekończący się według planu pokonania go, staje się coraz bardziej oddalony od poziomu jazdy .
Gdy dotarło do mnie, że ta nierówna walka z zakrętem stała się siłą niepokonaną byłem daleko od miejsca przegranej.
Pochylony na de mną lekarz mówi – miał pan szczęście.!
Zastanawiające jest o co tak naprawdę mi chodzi ?
Wywarcie wpływu na wyobraźnię każdego z was który to będzie czytał, pamięć tym którzy nigdy nie doznali możliwości przeanalizowania swego błędu
Tym którzy zginęli tragicznie w wypadkach samochodowych.
Chcę wam przybliżyć nieokiełznaną siłę grawitacji, inaczej siłę przyciągania naszych maszyn na zakrętach.
Uczucie które ogarnia nas w momencie gdy już jest kaplica w pokonywaniu zakrętu, gdy już nie mamy możliwości korekty błędu i tylko szczęście które każdemu życzę - nas nie opuszcza.
Zakręt za zakrętem po przez zakręt, prędkość coraz większa, adrenalina uderza do mózgu , włącza się nam tak zwana nieśmiertelność która niestety ale wygrywa z nami i nadal maszyna jest górą!!!
Jest to szczyt w którym należy się zastanowić, odpuścić i pokonać tę siłę jeszcze raz.
Żułwik opisał to uczucie :
„Bo słabo te wszystkie rzeczy pamiętam w porównaniu do uczucia , które spadło na mnie jak uderzenie młotem w chwili gdy zorientowałęm się że nie ma się czego chwycić . Nagłe uderzenie , implozja , po której człowiek w sekundzie zapada się sam w głąb siebie jakby niewidzialne ciśnienie miażdżyło go do wielkości sześciokątnej kosteczki do gry . To nawet nie jest strach . Strach jest długotrwały i można go analizować , walczyć z nim , Uczucie , które mi towarzyszyło było tak krótkie , że ledwo je można było zauważyć . „
Gdy już znajdziemy się w sytuacji kiedy naprawdę jesteśmy daleko od realnego świata, to oznacza przegraną.
Chwial o której mowa w tej bezzasadnej wypowiedzi jest to ułamek sekundy podczas dzwona jakiego sobie nie wyobrażamy.
Najpierw zapada cisza, nie słychać silnika reakcje nasze są jak w zwolnionym tempie na filmie, gdy zaczynamy zdawać sobie sprawę co się dzieje następuje szereg wydarzeń, po błogiej ciszy zaczyna się,
Dźwięk zgniatanej blachy wraz z warkotem resztki tchu silnika, rozgrzany olej wylewa się na kolektor wydechowy, wspaniały zapach wraz z paliwem wyciekającym i swąd spalenizny, odgłos tłuczonego szkła i następuje punkt kulminacyjny zdarzenia, energia uderzenia wypycha nas z fotela…
Pasy wcinają się nam w obojczyk , kierownica zaczyna wbijać się nam w ręce dźwięk który dociera do mózgu to nasze tętno coraz to mocniej uderza w nasza świadomość, A wszystko to dzieje się przez raptem ułamki sekund!
Wreście nastaje CISZA.
Gdzieś w oddali słychać jak zatrzymują się inne auta, spadają na nas odłamki szkła… jest to ten moment na który już nie mamy wpływu
Nasz mózg podpowiada uciekaj z tąd, brak możliwości ruszenia ręką, nogi gdzieś Tam na dole są ale nie mam pojęcia dlaczego nic nie czuje
Obraz zaczyna odpływać robi się ciemno w oczach ale nadal słyszymy wszystko, jak ktoś do nas mówi w tym momencie jest obojętność na jakiekolwiek bodźce przez kolejny ułamek sekundy przypomina nam się całe nasze życie najwspanialsze momenty i nie tylko,
Aż tu nagle jakiś gość gada do mnie ma pan szczęście
…
Tak mniej więcej w streszczeniu wygląda dzwon
…
Żółwik Tuptuś - 11 Lut 2010, 21:21
Dobre .
Freeman - 11 Lut 2010, 21:26
Dobrze opisane. Naprawdę działa na wyobraźnie.
maczeta10 - 11 Lut 2010, 21:58
Też znam to uczucie i brak słów jak trafnie opisane :( Jedno jest pewne po takiej kraksie jeździ się jednak bardziej ostrożnie
Parzych - 11 Lut 2010, 22:05
Dobre i mocne...
AeSeF - 11 Lut 2010, 22:06
Dobre PUCIO
trzeci - 11 Lut 2010, 22:30
Do opowiadania PUCIA została dołączona ankieta.
Zapraszamy do głosowania
Pozdro ...
Tommur - 11 Lut 2010, 23:36
Pucio? Czy to jest TOR POZNAŃ?
DziDzia - 12 Lut 2010, 00:04
Myślę, że i to powinno się znaleźć w ODT.. Jest tego warte..
A temat opowiadania - dziwny. Z jednej strony fajny, a z drugiej - lepiej żeby nik nigdy tego nie doświadczył...
pozdro
Piter - 12 Lut 2010, 00:05
Dobre.
sowa - 12 Lut 2010, 00:13
Gratki Pucior !!!! Mimo woli czuje się, że jest się tam z Tobą.
Oby ta 'lekcja' była tylko teoretyczna
drjanusz - 12 Lut 2010, 09:50
PUCIO, Lepiej chyba tego nie można opisać,wiem coś o tym-znam to z autopsji-dość złożone odczucie,trudne do opisania .
Nie życzę nikomu przeżycia go-baarrddzzoo głęboko zapada w pamięć
DziDzia - 12 Lut 2010, 09:51
drjanusz napisał/a: | Nie życzę nikomu przeżycia go |
:yyy: Bo to bardzo 2znacznie można odebrać
pozdro
drjanusz - 12 Lut 2010, 12:33
DziDzia, Aleś dociekliwy-nie życzę uczestnictwa "w"-a co do przeżycia wypadku to życzę w jak najlepszym stanie wyjść z niego Ja dzięki pasom a przede wszystkim opiece Tego z góry nawet zadrapania nie miałem
Teraz jest jednoznacznie?? :patyk:
bidżej - 12 Lut 2010, 13:25
tylko błędy by wypadało poprawić
DziDzia - 12 Lut 2010, 13:30
drjanusz, spoko. Ja w swojej wypowiedzi w pierwszej wersji miałem napisać zamiast "doświadczył" to "przeżył".. Aby uniknąć tej dwuznaczności.. Oczywiście wiem, co miałeś na myśli
pozdro
charpia - 12 Lut 2010, 17:10
jestem ZA ku przestrodze na drodze
Dawidoff4 - 12 Lut 2010, 17:47
drjanusz napisał/a: | PUCIO, Lepiej chyba tego nie można opisać,wiem coś o tym-znam to z autopsji-dość złożone odczucie,trudne do opisania .
Nie życzę nikomu przeżycia go-baarrddzzoo głęboko zapada w pamięć |
oj tak zgadzam się z dr Januszem
jak to przeczytałem to przypomniały mi się moje MK4-ki
pawlo183 - 12 Lut 2010, 19:17
Też mi się przypomniało jak się przekręciłem z kolegami e36 coupe IS na dach... Nie życzę nikomu dach równo z drzwiami gdybyśmy mieli pasy to chyba nikt by z tego nie wyszedł ludzie i tak się dziwili że nic nam się nie stało.
PUCIO - 14 Lut 2010, 15:25
Niestety rzeczywistość jest szara a, " prawda jest okrutna"
- dzięki za oceny i jeszcze raz
ROZSĄDKU ZA KIEROWNICĄ
robertoPilotto - 28 Lip 2010, 09:44
Witam,
w swojej krótkiej historii kierownika pojazdów 4-kołowych miałem już 2 razy tą nieprzyjemność uczestniczyć w wypadkach, w obu przypadkach do kolizji doszło nie z mojej winy. Chciałbym tylko przez swą wypowiedź zaznaczyć, że nie wystarczy abyśmy tylko sami siebie kontrolowali ale używali na tyle wyobraźni żeby przede wszystkim być nieufnym dla innych użytkowników. Nasze pierwszeństwo, nadmierna pewność potrafi się zemścić. Rozglądajmy się, zwalniajmy, rutyna zabija
Ciekawa reklama społeczna
http://www.youtube.com/watch?v=Ipvu5TTqM8A
a teraz opis mojego zdarzenia obrazki powinny wszystko wyjaśnić. Skręcałem po wcześniejszym wyhamowaniu praktycznie do zera w lewo, gdy na lewym pasie uderzył we mnie samochód ( wyprzedzający mnie w takim miejscu - za duża prędkość nie pozwalająca mu wyhamować może myślał że nie będę jednak skręcał?? nie wiadomo)
kilka zdjęć
Na szczęście nikomu nic się nie stało.
jackrzec - 28 Lip 2010, 09:50
robertoPilotto, ale w czym rzecz? Facet nie miał prawa wyprzedzać Cię w tym miejscu (skrzyżowanie, przejście dla pieszych, podwójna ciągła i Ty skręcasz) - oczywista oczywistość więc co?
JoeMix - 28 Lip 2010, 09:59
Było o tym mielone,,, to co napisałeś nie zwalnia Cie od upewnienia się w lusterku czy manewr skrętu możesz wykonać,,, i się robi sytuacja patowa i określenie winnego bywa trudne, często jest niestety współwina,,,
Magda M. - 28 Lip 2010, 10:05
Nie miał prawa, a jednak wyprzedzał... Mało brakowało, a jakiś debil załatwiłby mnie w identyczny sposób kilka miesięcy temu - na szczęście jechał powoli i zdążył się zatrzymać. Skręcałam w lewo z głównej ulicy w uliczkę prowadzącą do mojego domu, zatrzymałam się, bo z przeciwka jechały samochody (tamten artysta stał bezpośrednio za mną), kierunkowskaz i czekam, żeby je przepuścić... Przejechały, ruszam najspokojniej w świecie pewna wolnej drogi (kierunkowskaz cały czas był włączony), a tu widzę z lewej strony samochód, który postanowił mnie akurat w tym momencie wyprzedzić. I jeszcze trąbi na mnie, że niby to ja mu drogę zajeżdżam... Ręce na takich opadają...
robertoPilotto - 28 Lip 2010, 19:46
jackrzec napisał/a: | robertoPilotto, ale w czym rzecz? Facet nie miał prawa wyprzedzać Cię w tym miejscu (skrzyżowanie, przejście dla pieszych, podwójna ciągła i Ty skręcasz) - oczywista oczywistość więc co? |
rzecz w całym temacie o tym żeby uważać, być ostrożnym, używać wyobraźni bo nawet w sytuacjach, gdy jesteśmy pewni pierwszeństwa jakiś mało inteligentny się znajdzie.
Post tylko jako przestroga, potwierdzenie że wariatów nie brakuje. Tylko tyle:D
Szerokości i oby jak najmniej takich sytuacji na drogach:)
szynszyl - 26 Sie 2010, 15:03
dziś niezły korek.. auta w jakiejś liczbie 10 szt. za ciągnikiem.
Kazdy jak może po kolei wyprzedza ciągnik, korek ja - ciągnik sie zmniejsza.
Pańcia w grane punto za mną.
nagle widze w lusterku, że Pańcia sie za wyprzedzanie bierze. podwójna ciągła, auto jedno za drugim, no myśle gdzie sie krowa pcha. widoczność ze wzniesienia jakieś 150 m. a jak coś wyjedzie z naprzeciwka..
KLAKSONIK załątwił sprawę. Pańcia odpuściła, ale widziałem we wstecznym jak mi wiąche puszcza .. he he ... a jak sie przepchałem przez traktor, to grande punto stało się piccolo punto
JoeMix - 26 Sie 2010, 16:09
No ja też się dzisiaj przekonałam jak mam sprawne hamulce,,, drogę mi remontują więc naprawdę się nie da szybko jechać, choć świeży asfalt zachęca,,, jechałem w granicach 70km/h, na moim pasie przede mną pusto, w zasadzie za mną też,,, na pasie dla przeciwnego kierunku ruchu coś stoi, wywrotka, maszyna, nie przyglądałem się, w każdym bądź razie coś z "budowy drogi" więc auta z naprzeciwka co chwila ochoczo wyskakują na mój pas celem ominięcia,,, jestem daleko więc olewam sprawę,,, naglę widzę auto które wytacza mi się na czołówkę i zaczynam się zastanawiać czy aby na pewno "koleś" wyrobi i czy nie powinienem zwalniać,,, na wszelki wypadek odejmuję lekko gazu,,, facet się okazuje być bystry i z jajem omija przeszkodę, mam wolną drogę więc jadę pewnie przed siebie aż tu nagle zza przeszkody wytacza mi się jakichś jak się okazało dziadek i wlecze się na czołówkę,,, noga z gazu, redukcja na 3, silnik wyje,,, dziadek wydaje się sunąć dalej do przodu,,, myślę, albo on depnie na gaz i przejedzie albo ja depnę na hamulec bo w niego wjadę,,, wybrałem tę drugą opcję - pedał w podłodze, pisk opon a dzid mi rośnie w oczach,,,
I teraz taka akcja,,, nie wiem czy w akcie przebłysku inteligencji czy głupoty dziadek wrzuca wsteczny i ostro do tyłu,,, a ja już widzę przerażenie w jego oczach,,, nagle wielkie ŁUB i BUM, moje auto stoi, jego auto stoi, a wyprodukowany przeze mnie niebieski obłok mija moją Fiestke i okrywa auto przede mną,,, wysiadam,,, smród gumy jest niemiłosierny,,, patrze na auto i oczom nie wierze,,, do dziadka przede mną mam jakieś 20 cm,,, więc skąd było do BUM?
Jakiś kretyn pojechał jeszcze za dziadkiem, i jak dziadek niespodziewanie zmienił kierunek jazdy to wydzwonił mu tyłem w przód,,, w sumie to nie dociekałem kto w kogo tam przywalił,,, odpaliłam auto i ominąłem ich po chodniku,,,
Przynajmniej wiem że hamulce mam dobre
tommirs - 26 Sie 2010, 18:04
Hehe, JoeMix, jeszcze o takim przypadku nie słyszałem, dobre
szynszyl napisał/a: | nagle widze w lusterku, że Pańcia sie za wyprzedzanie bierze. podwójna ciągła, auto jedno za drugim, no myśle gdzie sie krowa pcha. widoczność ze wzniesienia jakieś 150 m. a jak coś wyjedzie z naprzeciwka..
|
sorry...ale jak widzę jak ludzie nie potrafią sobie poradzić z ciągnikiem jadącym 30km/h i jadą za nim chu...j wie jak długo bo trafi się pipa robiąca zatwardzenie.... to nie jestem inny....
BerciQ - 26 Sie 2010, 18:59
maczeta10 napisał/a: | Też znam to uczucie i brak słów jak trafnie opisane :( Jedno jest pewne po takiej kraksie jeździ się jednak bardziej ostrożnie |
też wiem jak to jest... tyle, że nie przeciwnikiem nie było drzewo, ani inne auto. Był nim piekny, czerwony tramwaj. Auto do kasacji. Szczęśliwie, że jechałem sam, ponieważ wcisnął mnie w słup trakcyjny akurat w miejscu pasażera. Słup wszedł do połowy samochodu.
Pamiętam do dzisiaj jak czas zwolnił, a krzyki ludzi były gdzieś hen daleko odemnie, a tak naprawdę to praktycznie obok. Pamiętam jak wyszedłem przez przednią szybę i ktoś do mnie podszedł czy ze mną wszystko wporządku. Pamiętam też moją pierwszą myśl. O kurr...co z moim autem. Potem pamiętam zdziwienie strażaków i ekipy z karetki pogotowia. Widząc samochód jak wyglądał, byli przygotowani na wycinanie.
Tak wyglądał samochód:
do dzisiaj czuję niepewność i rozglądam się po 5 razy nim przejadę przez torowisko.
diodalodz - 27 Sie 2010, 02:12
BerciQ napisał/a: | Tak wyglądał samochód: |
wykasuj zdjęcia bo puryści z grupy VW spalą ci dom Takiego ładnego dwójka rozwalić . Mój brat by płakał bo też ma czerwonego 1.6D.
BerciQ - 27 Sie 2010, 11:08
diodalodz napisał/a: | BerciQ napisał/a: | Tak wyglądał samochód: |
wykasuj zdjęcia bo puryści z grupy VW spalą ci dom Takiego ładnego dwójka rozwalić . Mój brat by płakał bo też ma czerwonego 1.6D. |
siedziałem na VWGOLF.PL i tam też były zdjęcia. Także starsi pamiętają, młodsi pewnie nie są zainteresowani
TSRules - 27 Sie 2010, 17:10
Z jazda na czołówkę to chyba każdy się spotkał, ja zimą kiedy jeszcze była kupa śniegu w czasie grzecznego skrętu w lewo do domciu po pracy też zostałem minięty o 5 cm przez niecierpliwego szpanera w mercedesie, szczerze nawet nie przyszło mi do głowy żeby spojrzeć w lusterko, ponieważ warunki były takie że wyprzedzanie było bardzo utrudnione przez zalegający śnieg.
JoeMix napisał/a: | to co napisałeś nie zwalnia Cie od upewnienia się w lusterku czy manewr skrętu możesz wykonać,,, i się robi sytuacja patowa i określenie winnego bywa trudne, często jest niestety współwina,,, |
No w sumie nie rozumiem, przecież wyprzedzanie na skrzyżowaniu jest zabronione to gdzie tu współwina ?
bidżej - 27 Sie 2010, 23:24
nie tak dawno temu mało brakowało mi do dzwona (niezawinionego). nic się nie stało, ale adrenalina była masakryczna
otóż jechałem sobie krajową siódemką na działkę pod Radomiem. ustawiłem się kulturalnie na wydzielonym (albo raczej "wymalowanym") lewoskręcie i czekam, bo z naprzeciwka jadą auta. jedno, a za jakieś 100m następne. to pierwsze wrzuca prawy kierunek (jedzie tam, gdzie i ja chcę) i zaczyna hamowanie. kierowca drugiego widząc to też zaczął zwalniać. w tym samym momencie zza jego pleców wyskakuje rozpędzone, zdezelowane ducato z dwoma grubymi typami środku.
gość kierujący dostawczakiem coś słabo orientował się w sytuacji, bo wyprzedził i próbował schować się przede mną na swój pas - ale tam ciągle jechał, albo raczej już prawie stał (zjazd był dość ostry i w wąską drogę) facet który skręcał. ułamek sekundy później słychać niemiłosierny pisk, z opon ducato idzie dym. hamulce łapią nierówno, wielkie blaszane, bordowe pudło zaczyna ściągać do środka drogi, prosto na mnie. samochód skręcający chowa się w dróżce, ale ducato zaczęło już tańczyć. kierowca odruchowo odbija do zewnątrz - w jednej chwili dupa fiata przerzuca się z prawej strony na lewą i... auto staje na 2 kołach. jeszcze jedna kontra - i w niej ducato leci bokiem, ostro przechylone i mija mnie o milimetry. widzę przerażoną minę wprasowanego w szybę grubasa za kółkiem, pasażer coś krzyczy... kawałek za mną auto wraca na 4 kółka i leci prosto na pobocze. ostatecznie kretyna ratuje zatoka autobusowa, która była tuż za skrzyżowaniem i znacznie poszerzyła pole manewru. gdyby nie ona, cholerny dostawczak zleciałby z metrowego nasypu drogi prosto w las.
wszystko nic, ale uczucie bezradności i bezsilności w takiej sytuacji jest przerażające - człowiek może tylko patrzeć co się dzieje... a na drogach debili nie brakuje
rydz_84 - 15 Gru 2010, 20:57
Opowiadanie działa na wyobrażnie, i szkoda że wcześniej do niego nie dotarłam.
Nie chciałabym się tu chwalić, ale w ramach przestrogi UWAŻAJCIE NA ELki.
Ja świezutki kierowca( niedługo roczek) sunę sobie po Zagłębiu, i akurat za autobusem przegubowym. Dwupasmówka, ruch średni. Autobus zaczyna wyprzedzać, no cuż to ja też. Szczególnie że lewy pas wolny. Widzę że obiektem wyprzedzanym jest "elusia". NO cuz autobus przegubowy skończył manewr, a ja się szykuje. No ale przede mną autko to hamuje, kieruneczek. Patrzę w lusterku i pada decyzja zdąże wrocić na prawy pas przed elunią. No to sru.
I skonczylo się na wgnieconych tylnich drzwiach. Autobus przegubowy zdążył ją wyprzedzić a ja fiestą nie. Zawsze jak opowiadam tą historię to wszyscy sie nabijają.
bidżej - 15 Gru 2010, 21:01
no ale to chyba nie była wina elki?
Parzych - 15 Gru 2010, 21:20
Cytat: | no ale to chyba nie była wina elki? | Też mi się tak wydaje...
|
|