Forum FiestaKlubPolska -

Archiwum Forum FKP - "300"

elmek13 - 6 Gru 2009, 16:58
Temat postu: "300"
"300"

Słownie: "Trzysta"

Witam was moi drodzy po długiej przerwie. :V:

Klubowy pisarz, ma znowu wenę i chętnie się z Wami podzieli wrażeniami.

Miejsce akcji: Firma w której pracuję...moje auto, misiaki oraz inne towarzyszące nam w drodze ustrojstwa.

Godzina czwartkowa: Nieznana lub coś koło tego, że kończę pracę...

Godzina sobotnio-niedzielna: 6:30 do 1:27

Czas akcji: Czwartek, Sobota i trochę Niedzieli...

Bohaterowie Akcji: Mafios, Elemelek, Bartek czyli:
Desperaci uzależnieni od przygód/Zwłóczy Fiesty/Kupuj Trupy/ Żyletkarze *

*Niepotrzebne skreślić, lub iść z monitorem do okulisty celem przeczytania tego tekstu

Zacznę od czwartku.
Bo od tego dnia wszystko się zaczęło.
Jak sądzicie, kto do mnie napisał na gadulca...?
Wiecie już?
To dobrze pisać nie muszę. gy

- Krzysiek jest sprawa... Mam coś na oku. Pomożesz?
- Po co?(Głupie pytanie, przecież znam odpowiedź :-P ) Kiedy? Za ile? Gdzie? - odpisuję na gadzie.
- Przytargać fiestę, w sobotę, koło 7 rano zbiórka u mnie, Bartek jedzie z nami, za kopala w dupala, dosyć daleko...
Zgadzasz się? - pisze
- A mam inne wyjście? - odpisuję
- Nie
- No to... Zgadzam się.

A, że czas do soboty szybko minął i wszystko było ustalone to pozwolę sobie piątek pominąć.
(Zgadzacie się?...Nie? Oki to opiszę mój dzień w pracy. Gotowi? Dobra, żartowałem :-P )

Nadeszła ta straszna sobota... żebym wiedział, że tak będzie wcale bym nie wstał z wyra...
Ale do rzeczy.

Poranne pobudzenie zgotował mi telefon leżący pod ręką.
(żebym nie musiał się zrywać jak głupi, pamiętacie?)
Chamski budzik przerwał mi smaczny sen przypominając, że to już ten czas. Czas przygody.
Po szybkiej porannej toalecie i doprowadzeniu, się do stanu używalności, wyruszam na spotkanie z nieznanym i tym co mi przeznaczone.
Ustalone było, że podjadę po Bartka.
Zabierzemy graty i wszystko co jest potrzebne, lub może być potrzebne do zrobienia i zabrania tej fiesty.
Podjeżdżam do Bartka na podwórko, widać, że nie spał bo przyjaźnie macha ręką z okna na powitanie.
(Biedak jak by wiedział, co go czeka, też by nie wstał z wyra)

Zapakowaliśmy wszystkie możliwe potrzebne narzędzia i udajemy, się już we dwóch po Księciunia i prowodyra całego zamieszania... Mafiosa.

Wita nas kręcąc się po magazynie i szukający kolejnych niezbędnych, rzeczy do przytargania trupa.

- Cześć maruda - witam go swoim zwyczajem
- No cześć - odpowiada, Bartek chodź mi pomóż. A ty czekaj.
- Dobrze - odpowiada Bartek.
Ja czekam.

Nagle mi się przypomina.

- Mafios weź CB radio, linkę holowniczą
(jak się później okazuje baaaardzo przydatną) oraz akumulator bo nie wiadomo czy tamten odpali - mówię do niego
- Wszystko naszykowane, zabieram nawet drugą instalację i bęben bo jest problem z jednym kołem - mówi

Bartek sprawdził czy wszystko mamy.
Ustawiliśmy kurs na dane miasto. Wałbrzych. (Tam nas wywiało)
W dobrych humorach i pełni nadziei, oraz sił wyruszamy w nieznane.

Po kilku godzinnej jeździe, przypomniało nam się, że jednak warto było by coś zjeść.
Dojeżdżamy do jakieś tam miejscowości (nie pamiętam nazwy) wbijamy się i zamawiamy po bardzo smacznym daniu obiadowo-śniadaniowym.

W dobrych humorach jedziemy dalej dojeżdżając do miejsca przeznaczenia i postoju naszego kolejnego padła.
Bez żadnych przykrych niespodzianek więc drogę dalej pominę.

Dojeżdżając maruda dzwoni do ołnera tego cuda i mówi:

- No to znowu ja, jesteśmy już na miejscu
- Będę za godzinę, jestem na szkoleniu, ale klucze wyda wam mój brat więc możecie sobie już pogrzebać w aucie - informuje ołner
- Dobrze jeśli możemy, bo czas nas goni - odpowiada Mafios

Po otrzymaniu kluczyków od domowników, Maruda i Bartek oraz Ja :V:
Oglądamy to cudo po które przejechaliśmy taki kawał Polski.
Stan jego wyglądał na przyzwoity, co potwierdził Mafios swoim, rzeczowym komentarzem:
- Oryginał - rzucił hasło i znikł pod maską auta

W tym czasie Bartek walczył z immo celem odłączenia i ominięcia całego tego zabezpieczenia.
Mafios nie pozostając w tyle, również grzebie już wspólnie z Bartkiem w skrzynce bezpieczników.
Okazuje się, że popalone są niektóre bezpieczniki.

- Trzeba temu zaradzić - mówię do nich i przynoszę swoją skrzynkę gdzie trzymam narzędzia i bezpieczniki.
Nie minęło z 20 min auto już daje znaki życia.

- Bartek pompki nie słychać - mówi Mafios
- Zobacz tamten kabel - odpowiada Bartek
Ja w tym czasie grzecznie sobie stoję i obserwuję całe to zdarzenie nie chcąc przeszkadzać im w pracy.

Po paru minutach pompka ożywa i auto które nie działało, odpala od pierwszego strzału.

- Działa !! - Cieszę, się jak dziecko
- A co ma nie działać, w sumie to My robimy. - informuje maruda
- No dobra zobaczymy co mu dolega - mówi Bartek

W tym czasie dojeżdża do nas ołner tego auta i zaskoczony mówi:

- To ja szukałem tydzień czasu usterki i kogoś kto to zrobi, a Wy przyjechaliście i odpaliliście auto tak po prostu. No to dobrzy fachowcy jesteście.

- Nie takie rzeczy się robiło - rzuca w odpowiedzi Bartek
- No to może pomożecie? Bo w drugim aucie rozkodował się też immo i trzeba go zrobić.? Zapłacę. - mówi do nas ołner
- Niestety nie pomożemy. Bo czas nas goni a do domu daleko - odpowiada Mafios
- No trudno próbowałem - odpowiada zawiedziony ołner

Chłopaki wiedzieli, że coś było nie tak z tylnym jednym kołem. Koło tylne lewe nie chciało się kręcić, a dopiero ruszyć auto z miejsca.
Ale to co zobaczyli przeszło ich oczekiwania.
Po ściągnięciu bębna oczom naszym ukazuje się, okładzina hamulcowa, a raczej co z tego zostało... Goła blacha :yyy:

- Co żeś robił, że się tak zablokowało - pyta Bartek ołnera
- No nic. Takiego dostałem w rozliczeniu - odpowiada ołner
Bartek jak na fachowca przystało popatrzył fachowym okiem i powiedział:

- Dam sobie głowę uciąć, że w czasie jazdy wpadła wam jedna szpilka do środka zablokowała koło, i dalej tak jechaliście z zablokowanym kołem, aż do miejsca postoju i w ten sposób zablokowało Wam się koło oraz zdarła okładzina z hamulców.
- Nie wiem jak było - mówi ołner

Bartek nie namyślając się długo mówi:
- Mafios dawaj drugi bęben przerzucę szpilki, bo do domu nie dojedziemy - informuje Bartek
Po przekręceniu wszystkiego na swoje miejsce, Mafios wsiada do auta celem przejechania się nim.
Ale niestety nie dane mu było...

- No jedź - pogania Bartek
- Nie mogę !!! Biegi nie wchodzą - wrzeszczy maruda
- Czekaj ja sprawdzę - mówi Bartek zamieniając się z nim miejscami.
Niestety pomimo usilnych prób i wysiłków Bartka i Mafiosa oraz mojej obserwacji tego wszystkiego nie udało się wrzucić żadnego biegu.

- Może to drążek biegów - sugeruje Mafios
- Nie sądzę, tak to by zgrzytało a tutaj nic - odpowiada Bartek
- Może półosie... Może się wysunęła jedna albo druga - informuje maruda
- Zobacz - mówię do niego

Mafios wspólnie z Bartkiem po sprawdzeniu przedniej części auta doszli do wniosku, że to nie półosie, ale najprawdopodobniej tarcza sprzęgła jest zjechana lub zerwana.

- No i co teraz ? - Zagaduję marudę
- A co ma być ? Wracamy na lince nie ma innego wyjścia. Dobrze, że silnik odpala i mamy linkę, będzie chociaż ciepło w aucie - odpowiada maruda
- Nie bardzo mi się to widzi - mówi Bartek
- No mnie też nie, ale co zrobić nie zostawię mu tutaj tego rarytasu - odpowiada mafios
- A co ja mam powiedzieć ? To ja będę cię ciągnął po tych wertepach. Wiesz, ile jest do domu? 300 Km.
A tutaj brak hamulców, brak OC i wracaj sobie nocą na lince, powodzenia ci życzę - uświadamiam Mafiosa
- Nie ma innego wyjścia. Damy jakoś radę. Jadąc powoli - zachęca mnie maruda
- Dobra ale montuj CB. Będziemy nasłuchiwać po drodze co i jak w razie czego coś, się wymyśli - informuję marudę.
- Dobrze niech będzie jak mówisz - odpowiada Mafios

Po spisaniu umowy i rozliczeniu się z ołnerem oraz podłączeniu linki pod moje auto, wyruszamy w drogę powrotną do domu.
Ja autem ciągnącym wraz z Bartkiem na pokładzie, maruda w pojeździe ciągnionym.
Było to koło godziny 15:30...
I tutaj w drodze powrotnej zaczął się cyrk oraz hardcore jak mówi Bartek.
Ale po kolei.

Wyjechaliśmy bez przeszkód z miejsca postoju auta.
Cyrki zaczęły się zaraz za Wałbrzychem (tam gdzie nas jeszcze nie było)

Na CB słychać:
- Koledzy jadący w stronę Wrocławia, na drodze ( nie pamiętam numeru) stoją Misiaki i suszą w obie strony. Uważajcie.
Za chwilę na radiu słychać znajomy głos:
- Krzysiek stań gdzieś jest problem - mówi maruda
- Dobrze

Stajemy w miejscu gdzie nas nikt nie trafi i nie będziemy przeszkadzać innym użytkownikom drogi. Naradzamy się.

Bartek, Ja, Mafios

B: Ty geniusz co robimy? Masz jakiś plan objazdu?
M: A skąd !! Przecież to nie Łódź, zdaje mi się, że musimy na Wrocław jechać i nie ma innej drogi.
J: Co robimy dalej? Przecież nie będziemy tu siedzieć do rana.
M: Wsiadaj do auta i pojedź na przeszpiegi, my czekamy i czukiereczekna radiu w razie czego dzwoń do mnie lub Bartka.
J: Dobra jadę !
Wsiadam już w auto i jadę dobre z 5-6 km od miejsca naszego postoju oraz miejsca postoju miśków.
Wracam do nich informując, że nic podejrzanego po drodze nie widziałem i nie słyszałem a przejechałem to miejsce gdzie miał stać patrol.

- No dobra to ruszamy ale powoli, zestaw ten sam - informuje maruda
- Jedziemy uważaj - odpowiadam na CB marudzie

Nie ujechaliśmy z 500 metrów jak nagle coś naszym autem szarpnęło !
Mafios za mną zaczął trąbić i mrugać światłami ostro zjeżdżając na lewą stronę!
Po szybkiej ocenie sytuacji również skręciłem w lewo i się zatrzymałem. Z sercem walącym jak u zająca podczas ucieczki.

- Co się dzieje??? - Pytam wystraszony wyskakując z auta
- Hamulce się skończyły, nie mam czym hamować - informuje maruda
- No to pięknie. Co teraz zrobimy? - Pyta nas Bartek
- Nie mam pojęcia, a przecież to teren górski - odpowiadam
- Hamulce ostygną i możemy jechać dalej bardzo powoli - odpowiada maruda
- Sądzisz, że damy radę dojechać lub wyjechać chociaż z Wrocławia bez hamulców.
Przecież tam, są skrzyżowania i światła - informuję marudę bojąc się dalszej drogi
- Musimy dać radę ! Nie ma innego wyjścia ! Przecież nie będziemy tu nocować - odpowiada maruda.
- Ty się ciesz, że nie jechało nic z naprzeciwka i nie zahaczyło nas w środek linki dopiero byłby hardcore - mówi Bartek
- No uważałem, co robiłem - odpowiada równie wystraszony maruda.

Po 30 minutowym postoju odważamy się ruszać dalej w stronę domu. GPS nastawiony na Łódź, CB na nasłuchu. Nerwy napięte do granic wytrzymałości i nerwowe zerkanie w lusterko/ lusterka czy wszystko w porządku z Mafiosem na lince.
Dojeżdżamy spokojnym tempem 50-60 km/h do Wrocławia.

Nagle słyszę w radiu:
- Krzysiek na najbliższej stacji robimy postój.
- Dobra - odpowiadam. Rozglądając się za miejscem postoju.

Znowu krótka narada.

B: Mafios jak się trzymasz? Dasz radę jechać? Może cię zmienić?
M: Nie dam radę. Najwyżej później. Na razie odpocznijmy.
J: Ja chcę kawę bo padnę i Red bulla od tego będzie mi lepiej.
B: Jak stoisz z paliwem ?
J: Może zatankować żebyśmy nie stanęli gdzieś po drodze na jakimś zadupiu.?
M: Tankuj. Idę po kawę
J: Niech będzie

Postój znowu trwał z 20-30 min.
W tym czasie dzwoniliśmy do domów celem informacji, że jeszcze żyjemy, jesteśmy cali zdrowi oraz, że już bliżej niż dalej w stronę domu.

Droga po Wrocławiu była bardzo męcząca zarówno dla mnie jak i Mafiosa.
Nie mogliśmy dać sobie rady ze skrzyżowaniami i hamowaniem przed nimi. Postanowiłem wrócić do starego sposobu informowania, że zwalniamy i trzeba uważać.

Sposób był prosty:
Naciskałem światła awaryjne na chwilę.
Informując tym samym Mafiosa, że stajemy lub zwalniamy, żeby miał czas na reakcję.
Pomogło i zdało egzamin. Nawet Bartek pochwalił ten sposób ostrzegania.

Po przebrnięciu przez rozkopany Wrocław i opuszczeniu jego cali i zdrowi, postanawiamy się pożywić i dać chwilę odsapnąć obu autom.
Jak się okazało nie byliśmy jedyni którzy wracali na lince.
Mafios zauważył, że po naszym wjeździe na stacje inna grupa aut wjechała ciągnąc opel-opla bez świateł tylko z trójkątem awaryjnym na tyle.
My byliśmy lepsi. Mieliśmy trójkąt i działające światła. Więc dobrze byliśmy widoczni i lepiej przygotowani niż oni.
Ale mniejsza o to.

Postanowiliśmy, że wracamy cały czas drogą numer 8. Był to bardzo dobry wybór.
Mało aut po drodze, ale kiepska widoczność (mgła gęsta jak mleko) oraz to, że pojazd jeden był holowany utrudniały nam jadę z większą prędkością.
Co jakiś czas w odmętach nocy majaczył się fotoradar.
Nas i tak nie obchodziło, bo jechaliśmy z prędkością poniżej zalecanych 70-60 km/h.
Mafios co jakiś czas wrzeszczał do radia, żeby zwolnić bo za szybko jedziemy oraz to, że jakiś idiota, co chwila pobudował wysepki ograniczające i zmuszające do manewru ciągnącym autem.

Bartek szybko go wyleczył z tego problemu.
- Jedź tak jak my i trzymaj się nas a będzie dobrze - powiedział marudzie przez radio
- Dobra spróbuję - odpowiedział maruda.
Pomogło na jakiś czas był spokój...
Ale nie na długo.

W czasie tej drogi na Wieluń, na Górce Wieruszowskiej stał patrol na 114 kilometrze.
Dowiedzieliśmy się przez radio.
Mafios znowu mnie wysłał na przeszpiegi, wróciłem mówiąc: Spokój cisza.
Wjechaliśmy na stację i znowu narada co robić.

M: Nie ma tutaj jakiegoś objazdu?
J: Cholera wie ! Nie znam tych terenów. Ala ja bym odbił w lewo i nadłożył te 10 km ale byśmy patrol ominęli.
B: Można spróbować. Nic nie tracimy. Będziemy na nasłuchu.
M: Krzysiek jedź ponownie. Zbadaj teren.
J: Sam jedź. Mnie już noga boli od trzymania w jednej pozycji (brak tempomatu)
M: Bartek dawaj jedziemy, bo do rana tutaj będziemy stać.

Pojechali.

Ja w tym czasie się wbiłem do auta które pozostało na postoju. Nasłuchiwałem na radiu na dalszy ciąg wydarzeń. Okazało się, że misie się zwinęły bo, za bardzo kierowcy na radiu nadawali gdzie oni są i pojechali w stronę Wielunia.
W drodze powrotnej chłopaki minęli radiowóz jadący w stronę miasta.
Odetchnęliśmy z ulgą.
Droga dalsza do Sieradza odbyła się spokojnie. W między czasie Bartek zmienił, zmęczonego Mafiosa za kołkiem i jechaliśmy w dalszą drogę.
W Zduńskiej Woli znowu była zmiana kierowcy i do samej Łodzi prowadził już Mafios.

Przed Pabianicami słychać:
- Koledzy na drodze koło Polfarmu stoją misie i suszą w obie strony. Właśnie kogoś trzymają. Uważajcie.
- Krzysiek dawaj na Konstantynów Łódzki dalej sobie poradzimy - informuje Mafios przez radio.
- Co oni spać nie mogą ? - pyta Bartek przez CB.
- Na śniadanie zbierają - dostajemy odpowiedź

Jadąc już w stronę Konstantynowa z Mafiosem na lince, nagle dzwoni telefon.
Maruda:
- Zatrzymaj się gdzieś bo mam głupie wrażenie, jakby misiaki, za nami jechały.
- Dobra uważaj - odpowiadam wciskając awaryjne i parkując na poboczu.

Okazało się, że to jakiś samotny ranger jadący Alfa Romeo jechał w tą samą stronę.
Mafios nie potrzebnie się obawiał.

Ale jak to mówią: " Ostrożności nigdy za wiele."
Ruszamy.

Droga do samej Łodzi nie stanowiła już dla nas problemu. Czuliśmy, że dojeżdżamy do domu. Po krótkiej rozmowie na radiu, postanawiamy zostawić nowy nabytek w naszym garażu. Dojeżdżamy do naszego miejsca postoju i wdychamy z ulgą.
Całą nasza piątka. (Nas trzech i 2 auta)

Mafios mówi:
- Nie sądziłem, że się uda. Ścierając pot z czoła, wytrząsając resztki przeżyć i nerwów z nogawki spodni
- Ja też nie sądziłem, że dojedziemy bez hamulców i OC oraz w takiej mgle - mówi Bartek
- Więcej mnie na takie coś nie namówisz ! - Rzucam ostrzeżenie w stronę Mafiosa
Mogłem sobie w domu leżeć spokojnie i odpoczywać a ty żeś mi zapewnił taką rozrywkę - wkurzam się na niego.
- Ale widzisz udało się - cieszy się maruda
- No to się cieszcie obaj, że żyjemy cali i zdrowi - mówi Bartek
- Ano cieszmy się - odpowiadamy zgodnie z marudą
- Kiedy następna wycieczka ? Zaczyna mi się to podobać - informuje Bartek

- Ooooo k***a ! Nie prędko ! - odpowiadam Bartkowi.
Najpierw odpocznę.
- Mnie jutro dla Ciebie nie ma ! Telefon wyłączony - mówię patrząc na Mafiosa
- Zrozumiałem, dam ci spokój - odpowiada z uśmiechem maruda.

Auto zostało na nowym miejscu spoczynku całe i zdrowe.
Skończyła się kolejna przygoda Mafiosa oraz Elemelka...
Ale przygody dla Bartka chyba się dopiero zaczynają...
Spodobało mu się.
Po odwiezieniu Mafiosa i Bartka, wracam szczęśliwie do domu.
Parkując auto na swoim miejscu.

- Odpoczywaj, należy cię się odpoczynek, kawał drogi przebyliśmy. Dziękuję.
Zamykam drzwi i poklepuję maskę swojego auta.
(chociaż bardziej to wyglądało jak bym mówił sam do siebie)
Wchodzę na górę otwieram drzwi, wchodząc do pokoju zerkam jeszcze na zegarek 1:27
Dobrze jest. Myślę sobie. Dojechaliśmy.
Padam na wyro zmęczony, zapadając w błogi sen.

Morał (jak zwykle):

Ołner tego cuda był w wielkim szoku, że chłopaki odpalili to cudo.
Oraz to, że przyjechaliśmy pół Polski, tak przygotowani do zabrania auta. Przewidzieliśmy prawie wszystko.
Prócz tego, że sprzęgło będzie rozwalone.
Nawet ciekawscy sąsiedzi wyglądali przez okna, patrząc co chłopaki cudują z tym autem.
Sprawdziły się moje najgorsze obawy, powrót na lince. Chłopaki robili co mogli, ale polegli.
Sprzęgła nikt nie miał, a dodatkowo była by przy tym kupa roboty. A na to czasu nie było.
Bartek powiedział mi w aucie w drodze powrotnej, że jest na 100% pewien, że to ten młody rozwalił sprzęgło oraz resztę w aucie. Ale tego mu nikt nie potwierdzi. Ołner się nie przyznawał do niczego.
Ale Bartek swoje wiedział.
Ja w czasie pożegnania się z ołnerem powiedziałem: Nie na darmo jesteśmy w Fiesta Klub Polska, wiemy co robić...
Ale ołner tego chyba nie zrozumiał, lub nie wiedział o czym mówię. Mniejsza z tym.
Pobiliśmy też rekord spalania. W ciągu tych 300 km do domu auto ciągnione Fiesta S spaliła może z 10 litrów benzyny pomimo, że to 1.8.
Kto powiedział, że nie da się jeździć ekonomicznie? gy

Ps. Nigdy więcej holowania auta na lince taki kawał drogi.
Mafios to wie ale czy zrozumie.? :fox:

Poniżej fotki z prac przy aucie oraz fotki zdobyczy naszej szajki.
Jest już plan co z tą "S-ką" zrobić...
Ale to już osobny temat.



Praca przy aucie oraz napoje wzmacniające


Freeman - 6 Gru 2009, 17:16

Macie zdrowie na takie wycieczki, a Mafios to już kandydat do jakiejś kliniki odwykowej.
luk-90 - 6 Gru 2009, 17:50

To trzeba wam przyznać macie ostro nawalone w głowie :-) Ale udało wam się szczęśliwie dojechać :hihihi:
Sztandi - 6 Gru 2009, 18:00

Kupcie sobie hol sztywny i problem hamulców rozwiązany... A ładnie to tak bez OC jeździc? :V:
Mafios - 6 Gru 2009, 18:25

Sztandi napisał/a:
Kupcie sobie hol sztywny i problem hamulców rozwiązany... A ładnie to tak bez OC jeździc? :V:


OC mialo byc tak mowil sprzedajacy tylko przegladu mialo nie byc tarcza miala sie slizgac a nie ze docisk zrabany

lesiokro - 6 Gru 2009, 18:35

Powiem tak ... pojebało was, ale widocznie było warto
spaun21 - 6 Gru 2009, 20:49

Brawo chlopaki i gratulacje za wytrwalosc .aby wiecej takich ludzi pozdro
Ligers - 6 Gru 2009, 20:49

Jestem w FKP ale na samochodach znam sie tyle że ostatnio pomyliłem alternator z rozrusznikiem.

Pozdro

elmek13 - 6 Gru 2009, 23:04

Ligers... a co to alternator...? Ja tutaj tylko sprzątam. :-P :V:
pavciio - 6 Gru 2009, 23:55

alternator... hmm... a to takie coś w ogóle w samochodzie jest :fox:
A w skrócie wam powiem: Jesteście wielcy!!! :ok: :yes:

Parzych - 7 Gru 2009, 04:17

Dobre ale za długieeeeeeeeeeeeeee :fox:
elmek13 - 7 Gru 2009, 07:38

Parzych, Wiem mnie to też przeraziło (8 stron pod Wordem) ale nie dało się krócej. Przeżyjesz. :V:
eCo^ - 7 Gru 2009, 08:57

o wy dziady w moich okolicach byliście i nawet znać nie daliście kill
Puff - 7 Gru 2009, 09:29

Macie "siedzieć", serio :-) :D

ps. że się nie boicie losu kusić... takie stare konie, a takie głupie :D :P

DziDzia - 7 Gru 2009, 09:38

Pufcio napisał/a:
że się nie boicie losu kusić... takie stare konie, a takie głupie :D :P

Właśnie.. Dużo ryzykowaliście.. Dobrze, żeście dojechali...



pozdro :!:

Piter - 7 Gru 2009, 12:09

ehh mało emocji w tych twoich opowiadaniach. Tracisz wenę. Zrezygnowałem po nuuuuudnym opisie w MC'D
Ogólnie za długie i trąca nudą.

Eeeee może ktoś mi to streścić?
Eeeeee jechaliście przez Wrocław? Jak tak to macie po kopniaku bo:
po1 Rozliczył bym sie z Bartkiem
po2 Mafios mógł by mi przywieźć to co miał mi dosłać

elmek13 - 7 Gru 2009, 12:32

Spoko postaram się poprawić. Tak jechaliśmy przez Wrocław, przelotem nie było czasu na postoje. :V:
DziDzia - 7 Gru 2009, 13:44

Piter napisał/a:
Eeeee może ktoś mi to streścić?

:yes:
Przyjechali, kupili, wrócili..
:hahaha:



pozdro :!:

elmek13 - 7 Gru 2009, 17:13

Wersja odchudzona. Specjalnie na prośbę Pitera. :V:
van - 7 Gru 2009, 18:10

ja to chyba już za stary jestem na takie wojaże, 60km w wakacje ciągnąłem jednego trupa i miałem dość a wy 300 i to bez hantli ..... przebiliście turbodymomena :hahaha:
cradleoffilth - 7 Gru 2009, 20:02

A mnie tam sie opowiadanie podobalo :p
moci - 7 Gru 2009, 20:43

a co to za bezdomny w czerwonej czapce
hubi_2006 - 7 Gru 2009, 21:02

Ejjjj chłopaki kupcie sobie albo wynajmijcie lawetę :fox:
elmek13 - 7 Gru 2009, 21:38

moci napisał/a:
a co to za bezdomny w czerwonej czapce


:hahaha: :hahaha: :hahaha:

Pojechałeś naszemu mechanikowi po rajtkach. Mnie to kompletnie rozbawiło. Mianowaliście go bezdomnym. :rotfl: Macie talent. :hahaha:

Piter - 7 Gru 2009, 21:40

elmek13 napisał/a:
Tak jechaliśmy przez Wrocław, przelotem nie było czasu na postoje. :V:

... już nie wspominając że potrzebuje moje fotele od xr-ki które leżą u żółwia ehhhhh ;/

elmek13 - 7 Gru 2009, 21:58

Piter wszelkie skargi, zażalenia, uwagi oraz inne problemy kieruj do Mafiosa, Ja byłem tylko kierowcą. On sponsorem. :V:
Przemekbalagan - 8 Gru 2009, 11:41

Robiłem już róże dziwne rzeczy np z Poznania do Wrocławia miałem po drodze Gliwice, ale 300 km auta nie holowałem. <8>
Ale widać że chłopaki dali radę i jak zwykle prowokatorem był Mafios.
Cieszę się że Wam się udało, choć to niebezpieczne i tzreba być bardzo ostrożnym.
Mafios chyba naprawdę kocha te samochody ?! :)

pavciio - 8 Gru 2009, 11:52

Przemekbalagan napisał/a:
Mafios chyba naprawdę kocha te samochody ?!


Chyba napewno :)

Parzych - 8 Gru 2009, 13:22

Przemekbalagan napisał/a:
Mafios chyba naprawdę kocha te samochody ?!
Ciąć :hahaha:
MONIA - 8 Gru 2009, 20:16

Hahaha wersja wydarzeń z punktu widzenia Otwocka...
Piątek : telefon od Mafiosa "Monia namierzyłem Eskę"
Sobota : telefon od Loya "Mafios ciągnie Eskę"
Niedziela : telefon od Mafiosa "Mam ,zgadnij ile ją ściągałem" <8> ...nie zgadłam :ok:

ale powiem wam jedno najlepsza moja wycieczka po coś do Fiesty była jakiś czas temu i nie o mój silnik chodziło...ale powiem Wam jedno kupowanie silników zaczyna się wieczorem pewnym alkoholem zapijanym sokiem jabłkowym w garażu na Śląsku z Łodzią a kończy się kacem nad ranem w Kielcach <8> i będę to wspominać do końca życia :fajka:

zefir - 8 Gru 2009, 20:43

to fakt wtedy bylo zajebista spontan impreza ;D
trzeci - 11 Gru 2009, 09:51

Do tego opowiadania dołożona została, w poście początkowym, ankieta z pytaniem czy ma się ono znależć w dziale z opowieściami dziwnej treści - patrz
Zapraszamy do głosowania ::)):
Pozdro ...

Mafios - 11 Gru 2009, 12:08

moci napisał/a:
a co to za bezdomny w czerwonej czapce


a ty zawsze na galowo idziesz robic samochod ;/

elmek13 - 11 Gru 2009, 17:29

Mafios napisał/a:
na galowo
:hahaha: :hahaha: :hahaha: :rotfl: :rotfl: :rotfl:
DziDzia - 12 Gru 2009, 00:16

elmek13, masz rację.. Na galowo.. To było.. hMmm.. W podstawówce :?:
Ja tam przy aucie w garniaku zapierniczam :D



pozdro :!:

elmek13 - 3 Sty 2010, 00:49

:V: Kolejne opowiadanie wędruje do działu ODT.... :V:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group